"Kiedy wybuchła wojna miałem 15 lat i absolutnie nie spodziewałem się, że wezmę w niej udział" - tak opowieść o swoich wojennych przeżyciach rozpoczął kpt. Zygmunt Gotowicki, ostatni żyjący żołnierz AK w regionie ostrowskim.
1września 2017 r. - w 78. rocznicę wybuchu II wojny światowej i w Dniu Kombatanta - w małkińskim GOKiS odbyło się spotkanie z Zygmuntem Gotowickim, pochodzącym z Kaczkowa Starego żołnierzem Armii Krajowej i II Armii Wojska Polskiego.
W opowieści p. Gotowickiego opisy frontowych realiów przeplatały się z relacjami z działań w partyzantce i wspomnieniami kolegów, którym nie było dane wrócić do wolnej Polski.
"Pierwszych Niemców zobaczyliśmy 10 września. Zwiadowcy na motorach przemknęli przez Kaczkowo tak szybko, że nie byliśmy pewni, jakie to wojsko. W następnym roku ukończyłem naukę w szkole w Broku, a dwa lata później wstąpiłem do Armii Krajowej. Jako strzelec "Olcha" byłem żołnierzem 9. kompanii Obwodu Ostrów Mazowiecka "Opocznik". Kiedy wybuchło Powstanie Warszawskie udało się nam nawiązać z powstańcami łączność radiową. Pamiętam naszą radość z ich pierwszych bojowych sukcesów i przygnębienie, kiedy Niemcy przejmowali kontrolę nad Warszawą."
We wrześniu 1994 r. po aresztowaniu przez NKWD i przetransportowaniu do Lublina p. Gotowicki został wcielony do Wojska Polskiego.
"Spodziewaliśmy się zesłania na Syberię, ale zamiast tego zostaliśmy żołnierzami II Armii Wojska Polskiego. I Armia WP w drodze na Berlin forsował Odrę, a nas szlak bojowy zaprowadził nad Nysę Łużycką. Pierwsza frontowa bitwa była dla mnie jednocześnie ostatnią. 16 kwietnia 1946 r. podczas forsowania Nysy Łużyckiej odniosłem trzy rany. Najpierw odłamek urwał mi palec lewej ręki, potem kula trafiła mnie w nogę. Leżałem ranny na polu bitwy przez kilka godzin. Nie udało mi się dostatecznie szybko przepełznąć w bezpieczne miejsce i rosyjski czołg przejechał moją prawą stopę. Leczyli mnie najpierw w szpitalu polowym, potem w Poznaniu i Bydgoszczy. Wojna skończyła się beze mnie."
Po wojnie p. Gotowicki był pracownikiem PKP i pomagał rodzicom w gospodarstwie.
"Na froncie utraciłem bezpowrotnie dużo zdrowia, ale udało mi się jakoś ułożyć życie. W tej chwili mam 93 lat i zamierzam dożyć setki. Dziękuję, że wysłuchaliście mojej historii."
Wręczając bukiet kwiatów harcerze wyrazili uznanie dla jego postawy życiowej oraz podziękowali za żywą lekcję historii. Uczestnicy spotkania podziękowali p. Gotowickiemu brawami oraz życzeniami wielu lat spokojnego życia.
SFbBox by website