Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Dziś jest
Imieniny obchodzą:

Jesteśmy z Wami od 2001 roku

Chcesz zareklamować się na naszej stronie internetowej? Sprawdź ceny reklam. Cennik znajdziesz w dziale OGŁOSZENIA - REKLAMA

W tę piłkarską sobotę o nie typowej porze, gdy sierpniowe słoneczko jeszcze mocno prażyło odbywa się spotkanie 2 kolejki Siedleckiej Ligi Okręgowej. Miejscowy MKS MAŁKINIA podejmował przy ok. siedemdziesięciopięcio osobowej publiczności, wśród której byli też kibice przyjezdnych zespół TAJFUNA JARTYPORY. O godzinie 11 trójka arbitrów w składzie Tomasz Seredziuk, Andrzej Bibik i Grzegorz Dąbrowski wyprowadza oba zespołu na murawę boiska. Przed rozpoczęciem spotkania delegat OZPN SIEDLCE Henryk Gemzo w asyście sekretarza miejscowego klubu Mariusza Kochańskiego przekazuje na ręce kapitana MKS-u Adama Najgrodzkiego okolicznościowy puchar za awans do Siedleckiej Ligi Okręgowej.



 

Po tej miłej chwili oba zespoły witają się ze zgromadzoną publicznością i wymieniają między sobą tradycyjne piątki. Gdy formalności stało się zadość można z kilku minutowym opóźnieniem rozpocząć zawody. Godzina 11.05. Pierwszy gwizdek Tomasza Seredziuka i TAJFUN JARTYPORY wprowadza piłkę do gry. Goście w piorunującym stylu chcieli rozpocząć to spotkanie. Po rozpoczęciu gry ze środka boiska na długie krosowe podanie do szybkiego swego napastnika decyduje się piłkarz przyjezdnych. To mogło zaskoczyć gospodarzy, ale linia defensywna MKS-u od pierwszych minut zachowała czujność. Dziś na środku defensywy trener Arkadiusz Borowy postawił na rutynę i doświadczenie (Paweł Jakubik) oraz młodość i finezję (Mateusz Rostkowski), których na bokach wspierali także rutyniarze Cezary Giziński i Kamil Równy. Borówka musi grać tym, czym na obecną chwilę dysponuje. Jest to skład oparty na młodzieżowcach wspieranych rutyniarzami. Trudno nie ma, co narzekać, choć miało być cacy. Wyszło, jak wyszło trzeba grać tym, co się ma. Już pierwsze minuty pokazały, że nasz zespół, chce kontrolować tempo gry poprzez rozgrywanie dokładne piłki (nie zawsze to dobrze wychodziło), podczas gdy przyjezdni grali troszkę ryzykownie opierając swą grę na utrzymywaniu solidnej obrony, aby odebrać piłkę gospodarzom i wykonać szybką kontrę. Gra toczona mimo upału w szybkim tempie. Raz jedni, to za chwilę drudzy przeprowadzają składne akcje. Bliżsi na zdobycie gola byli gospodarze. W 18 minucie wykonywali stały fragment gry. Piłkę z rzutu rożnego dośrodkowuje Borówka na głowę Cezarego Gizińskiego, którego strzał z głowy instynktownie broni golkiper gości wybijając piłkę przed siebie. Odbitą piłkę stara się dobić Michał Zawistowski, ale sędzia liniowy Andrzej Bibik sygnalizuje spalonego. Arbiter główny Tomasz Seredziuk potwierdza jego decyzję. Michaś przyłapany na spalonym. Zaczyna pomału uwidaczniać się mała optyczna przewaga, z której nic dla gospodarzy nie wynikało. Mamy akcje, nawet dużo ładnych akcji, ale cóż z tego, jak nie ma piłki w siatce. Goście też są aktywni. W 25 minucie trwa oblężenie bramki przyjezdnych. Bramkarz dwoił się i troił między słupkami, aby zapobiec utracie gola. Wreszcie obrona rywala pozbywa się piłki, którą na 20 metrze przechwytuje Adam Najgrodzki. Groszek decyduje się na techniczny strzał. Piłka uderzona przez niego zmierza lobem pod poprzeczkę bramki rywala. Golkiper „oślepiony” słońcem w ostatniej chwili przenosi piłkę nad poprzeczkę a sam wpada do siatki. To niestety nie jest gol. Po tej naszej chwilowej dominacji goście  mają swoje pięć minut. Dominik Sekuła też musi się nagimnastykować w bramce, aby ustrzec MKS przed utratą gola. W pewnym momencie gra zaczyna lekko się zaostrzać. Mnożą się faule z obu stron. W 30 minucie Arkadiusz Borowy (MKS) za złamanie zasad gry zostaje ukarany żółtą kartką. W 36 minucie za dyskusje z arbitrem żółtko zobaczył Jarosław Pełka (TAJFUN). Mimo stworzonych znakomitych okazji z obu stron w pierwszej połowie kibice zasiadający wokół boiska goli nie zobaczyli. Po zmianie stron w mecz lepiej wchodzą gospodarze, którzy na inaugurację ligi przed własną publicznością, chcą odnieść zwycięstwo, ale goście też po to przyjechali. Niestety znakomitych okazji niewykorzystują Michał Zawistowski (3), Kamil Suszczyński (1), Paweł Jakubik (1), czy Marcin Sadowski (1), który w 62 minucie zastąpił na murawie Cezarego Maliszewskiego. Z każdą upływającą minutą gry MKS podkręcał tempo, goście umiejętnie się bronią i szukają okazji do szybkiej kontry, a gdy ja mają stają się groźni. Nasza defensywa starała się już na przed polu grać wysokim pressingiem. W 65 minucie Dominik Sekuła źle wprowadza piłkę do gry, którą przechwytuje kapitan TAJFUNA mając przed sobą pustą bramkę oddaje zbyt lekki strzał. Zmierzającą tuż przy słupku piłkę w ostatniej chwili Andrzej ślizgiem wybija poza plac gry. UFF! Ta chwila dekoncentracji mogła nas dużo kosztować. Stały fragment gry mają goście. Pod naszą bramką wrze, jak w kotle, ale wychodzimy obronną ręką z tej opresji. W 71 minucie na strzał z dystansu (ok.28 m) zdecydował się Groszek. Jego atomowy strzał z woleja ląduje na spojeniu słupka z poprzeczką. Parę centymetrów niżej a gol byłby jak marzenie. Golkiper bez szans na jego obronę. Goście ponownie łamią przepisy, za, co w 76 minucie żółtko zobaczył Wojciech Kubój, a w 78 Damian Żelazowski. W 80 minucie znakomitej okazji w zamieszaniu pod bramką przyjezdnych niewykorzystał Kamil Suszczyński, który dopadł do odbitej piłki po rykoszecie i uderzył bez chwili wahania. Zamiast strzelać w róg bramki Suchy uderzył mocno w środek, ale  golkiper rywali z kłopotami ją wyłapał. W 82 minucie ponownie fatalny błąd przy wyprowadzeniu piłki popełnia nasz bramkarz. Przez pełne dwie minuty MKS jest w opałach. Goście zamknęli nas w klasycznym hokejowym zamku i bombardują naszą bramkę, my nie możemy pozbyć się piłki. Pachnie golem, ale jeszcze nie teraz. Jakoś pozbywamy się zagrożenia i idziemy lewą stroną boiska z kontrą. Tuż przed polem karnym nie czysto obrońca TAJFUNA odbiera piłkę Wróbelkowi (arbiter nie reaguje na jego zagranie) i goście z kolei wyprowadzają szybką kontrę, którą zamienia na gola Jarosław Pełka. W 86 minucie piłka po jego płaskim strzale w długi róg wpada do naszej sieci. Jest 0:1. Jeszcze nie rzucamy ręcznika, zostało 4 minuty plus to, co doliczy za przerwy w grze Tomasz Seredziuk. Idziemy z kontrą na aferę. Opłaciło się. Mamy stały fragment gry. Rzut wolny. W polu karnym gości wrze, jak w kotle ze smołą. Dośrodkowanie Borówki, zamieszanie, Marcin Sadowski oddaje strzał. Jak ten strzał obronił golkiper przyjezdnych to już jego tajemnica? Goście wznawiają grę groźną kontrą, która o mało nie przyniosła im drugiego gola. Jest jeszcze parę sekund na wyrównanie, ale niestety więcej akcji dziś nie będzie. Tomasz Seredziuk gwiżdże po raz ostatni pokazując na środek boiska. Goście dziś są lepsi o tę jedną bramkę. Kibice nie mieli czasu na nudę, bo spotkanie było prowadzone mimo mocno przypiekającego słońca w szybkim tempie. Było pełne akcji i emocjonujących momentów z obu stron. Szkoda tylko tych niewykorzystanych okazji, bo była wyrównana walka do końca, która kończy się smutnym finałem dla MKS MAŁKINIA.

MKS MAŁKINIA – TAJFUN JARTYPORY 0:1(0:0)

BRAMKA: Jarosław Pełka 86’

MKS MAŁKINA: Dominik Sekuła – Cezary Giziński (83’ Mariusz Sokołowski), Paweł Jakubik, Mateusz Rostkowski, Kamil Równy – Cezary Maliszewski (62’ Marcin Sadowski), Kamil Suszczyński, Arkadiusz Borowy (żk), Adam Najgrodzki, Bartłomiej Wróblewski – Michał Zawistowski (80’ Rafał Siwek).

 

 

SFbBox by website

DMC Firewall is a Joomla Security extension!